siku siku sik!
poniedziałek, 7 grudnia 2009
Bo miłość to cygańskie dziecię
siku siku sik!
niedziela, 29 listopada 2009
Pochwała firmy IN POST
niedziela, 22 listopada 2009
Dzięki emigrantom!
czwartek, 29 października 2009
Nocka na karniszu
wtorek, 13 października 2009
Elisabeth David i jajka
Tyle o Elisabeth David.
A jajka? Otóż właśnie w tym programie pokazywano, jak - zgodnie z brytyjskim standardem - oddziela się żółtka od białek : rozbija się jajko nad miseczką, wyrzuca do tejże miseczki jedną część skorupki, drugą, wylewa żółtko na dłoń i pozwala białku spłynąć między palcami.
piątek, 25 września 2009
Czarna dziura nożykowa
Stanęłam dzisiaj przed zagadką: czy to, co powoduje znikanie moich ukochanych małych nożyków do jarzyn to ta sama czarna dziura, czy też może inny gatunek? Nie zjada normalnych noży stołowych. Nie rusza noży chlebowych i innych dużych. Wciąga wyłącznie małe nożyki z kolorowymi uchwytami.
wtorek, 22 września 2009
Kaczka po pekińsku
Zjedliśmy ; danie się udało: skorka krucha, mięso soczyste, ale powtarzać nie mam zamiaru. Bo jak mawiał mędrzec "...kaczka, za dużo na jednego, za mało na dwóch"
poniedziałek, 14 września 2009
Tęsknota za drzewami
środa, 19 sierpnia 2009
Miało być o tym i o owym
Jakoś tak wakacyjnie zbierałam fochy i fumy oraz wapory żeby się powywnętrzać.Ale kiedy po raz kolejny spojrzałam na zdjęcie panoramy, jaka rozpościerała się z okna naszej kwatery w Solcu-Zdroju - spłynął na mnie spokój.
Donoszę więc tylko, że założyłam bliźniaczy blog poświęcony wyłącznie kulinarkom.
http://kulinarki.blogspot.com/
smacznego!
wtorek, 14 lipca 2009
Zostawcie mi złudzenia!
piątek, 10 lipca 2009
Gdzie się podziały zapachy?
niedziela, 21 czerwca 2009
Poremontowo
środa, 27 maja 2009
Opera i popcorn
Coż, nie byliśmy w operze, byliśmy w kinie. Widzowie momentami czuli sie lekko zagubieni. Byli tacy, którzy nie szczędzili oklasków, jakby śpiewacy mogli ich usłyszeć. Byli również tacy, którzy przynieśli ze sobą kubełek popcornu i spokojnie oddawali sie konsumpcji.
sobota, 23 maja 2009
Świeca? ogarek?
Eh, jak to się trzeba pilnowac. Bo inaczej efekt jest jak u widzianej ostatnio klasowej kolezanki. Należala do tych ładnych blondynek o błękitnych oczach i porcelanowej cerze. Zachowala znakomitą figure. Makijaż zaś zatrzymał sie jej w latach późnych 70 : dużo czarnego wokół oczu i dużo czerwonego na ustach i policzkach.
Gdybyśmy tak stanęły obok siebie w lustrze, ona z satysfakcja patrzyłaby na moja figurę, a ja z równą satysfakcją na jej makijaż i zmarszczki :)
piątek, 8 maja 2009
Świece i ogarki siódme
Bardzo chciałam katedrę w Pelplinie obejrzeć. No i nie żałuję. Urodziwa, harmonijna, piękna bryła i cudownie utrzymana. Żadnych szmat "Jezus cię kocha" czy styropianowych kielichów z hostia .... To drugi kościół ( pierwszy widziałam w Levoczy, św.Jakuba), w którym w gotyckim wnętrzu widać zmiany stylów, nakładanie się epok. Ogromny renesansowy ołtarz, barokowe ołtarze boczne, rokokowe konfesjonały, neogotyckie organy główne, a na ścianach freski zapewne XIXwieczne, ale zdecydowanie w stylistyce gotyckiej. Miałam sporo radości, kiedy towarzysząca nam Agnieszka opowiedziała parę smakowitych szczegółów:
Oto łyse aniołki ( jednego sfociłam, są trzy), oto stalle gotyckie, z fantastycznymi koronkami na szczytach ( każda rozeta inna) i sprytnymi składanymi siedzeniami. Na zdjęciu Agnieszka pokazuje nam, jak mnisi stali na modłach( cystersi w Pelplinie byli od zawsze) i co się działo, kiedy któryś usypiał i nie trzymał tyłkiem klapy. Klapa z rumorem spadała, budząc resztę, a winowajca.. lepiej nie spekulować :D
A teraz opowieść o restauracji w Wałczu. Hotel "Biały domek" mieści się przy Kościuszki czyli ulicy przelotowej dla krajowej 10. Restauracja z zadęciem, sala puściutka, barman jest jednocześnie kelnerem. Zamawiamy posiłek, ja zdecydowałam sie na zupę - krem ze szparagów i sandacza z surówką. Dostaje zupę-konsystencja jak rzadki sos, dość słona, z dwoma kawałeczkami czegoś zielonego. Szparagi? Od razu startuje w głowie: zupa z proszku, łyżka słodkiej śmietanki i troszkę gałki muszkatołowej podniosłyby poziom o 3 pietra. Podchodzę do barmana ( w drugiej sali) i proszę o odrobinę gałki, ze ja tak lubię. Barman się uśmiecha, znika w kuchni i za chwile podchodzi rozkładając ręce - nie ma... !!!! Ratunku! Pytam - a czy sa szparagi? przecież sezon; a on: o, będę musiał kucharzowi powiedzieć żeby zamówił....Ryba lekko przesmażona , znaczy sandacz popsuty, a do mąki w jakiej obtoczono filet najwyraźniej dosypana jakaś mieszanka typu jarzynka. Surówka z kiszonej kapusty poprawna i zaskoczenie: rewelacyjna sałatka z czerwonej kapusty z rodzynkami, oliwa i czosnkiem. Ale i tak więcej tam moja noga nie postanie. Skoro muszę jeść na tej trasie, wole autoport "Podgaje". Tam przynajmniej dają pieczone jabłka!
środa, 29 kwietnia 2009
Ogarek piąty
Zlałam wczoraj nalewki z tarniny i z pigwy, odstawiłam, żeby się ustały, a owoce zasypałam skąpo cukrem w garnkach i na gaz postawiłam. Będą kandyzowane. Jechało zajzajerem aż w nosie kręciło, więc przykryłam. I nagle mój ślubny mówi PALI SIĘ. Patrze i przedstawienie widzę: wokół gara i przez dziurki pokrywy wydobywają się błękitne płomienie. Miałam ochotę sfotografować, ale lęk przed pożarem kazał zgasić gaz,błyskawicznie ściągnąć ścierki co lada moment mogły się zająć, zdjąć pokrywkę i zdusić na niej płomienie. I po akcji :) Ślubny ledwo zdążył okiem mrugnąć.
Ale komentarza sobie nie darował: dobrze, że byłaś w kuchni, bo mogło się spalić.
Ano... Kto by pomyślał, że tam jeszcze tyle alkoholu się ostało ( i zmarnowało:)
poniedziałek, 27 kwietnia 2009
Świeca piąta
Pierwsze rozróżnienie soli kamiennej i innej przyszło, kiedy uparłam się, ze mi nie smakuje drobniutka biała i śliczna sól warzona. Dla mnie była gorzka i tyle.Potem się naczytałam, jaka to zdrowa jest sól kamienna... :) Dzisiaj poluję na sól do przetworów, kamienną niejodowaną.
Niestety, nie udaje mi się już kupować wielickiej zielonej soli. Może pojawi się znowu , choćby w sklepach ze zdrową żywnością.
Potem natykałam się w przepisach na sól morską. Na skutek splotu okoliczności nabyłam paczkę takiej soli na campingu pod Wenecją ładnych parę lat temu i do dzisiaj używam wyłącznie do posypywania samodzielnie pieczonych solanek, bo ma ładne, duże kryształki.
Amerykańskie przepisy często nakazują użyć soli koszernej. Ba, czymże ona się różni od znanej nam kamiennej? Będę wdzięczna za wyjaśnienia.
Fanaberyjnie brzmią opisy fleur de sel; a przecież to jest sól morska, tyle, że biała i w fantazyjnych kształtach; bardziej do szpanowania ( cena!) niż do użytku.
Udało mi się nabyć indyjską czarną sól. Byłam jej ogromnie ciekawa i mimo ceny ( ponad 6 zł za 100 g) - nie żałuję. Czarna sól jest...różowa, z pojedynczymi czarnymi ziarenkami :) i o konsystencji pyłu. W smaku kojarzy się z gotowanymi jajkami ze względu na zawartość siarkowodoru. Z przyjemnością posypuję nią pomidory na kanapce.
czwartek, 9 kwietnia 2009
Ogarek czwarty
niedziela, 22 marca 2009
Świeca czwarta
Dwa dni się borykałam z opornym żelastwem, az skapitulowałam i poszłam po pomoc do mojej ulubionej krawcowej, pani Basi, trzy piętra niżej. Cóż się okazało? Nitka za mało była naprężona i dlatego pętliła okrutnie. Jak już wszystko zostało odpowiednio ustawione to myk myk i oto efekt:
Zainteresowanym wyjaśniam, że przyszła właścicielka poduch leży sobie na kanapie na drugim planie:)
piątek, 13 marca 2009
Świeca i ogarek trzecie
"Biały Dworek" - mały rodzinny hotelik, od osoby ze śniadaniem 60 zł, pokój 2+ dostawka - syn spal na wersalce; łazienka. Wieczorem jeszcze chcieliśmy coś zjeść, spacerkiem 10 min. restauracja SAVOY. Wchodzimy i pierwszy odruch - cofnąć się, stoły zastawione talerzami... Ale pytają, czego byśmy chcieli i zaraz wyjaśniają: mamy jutro stypę, wiec nakryliśmy już. Cóż... potrawy wydumane nazewniczo ( syn podkpiwał na widok propozycji 'schab szefa kuchni przepleciony boczkiem', że każe sobie pokazać owego szefa bez schabu i boczku, hre hre), ale nijakie w smaku. Nawet papryki mi nie podali jak poprosiłam.. tylko sól pieprz i maggi... no to czego wymagać?
W toalecie znalazłam apel, któremu trudno sie oprzeć:

Zanim musieliśmy się stawić na spotkanie rodzinne przedpogrzebowe, to jeszcze spacerek na rynek w Tczewie - nic takiego, ale dla nas sentymentalny, w Rynku mieszkali dziadkowie Jacka. Na wystawie u jubilera wypatrzyłam kolczyki, prześliczne! Jak się okazało: srebro i cyrkonie barwione na zloty kolor, trochę jak ładne topazy.Projekt przepiękny: na sztyft, jakieś 8 cm długa i 2 mm szeroka prosta sztabka srebra , zaokrąglona przy uchu i na dole i na dole podczepiony pod nia prostokątnie szlifowany kamień 1,5 na 2 cm na oko. srebro przechodziło po kamieniu z wierzchu.No cudo! Zmierzyłam i z bólem serca oddałam. Śliczne! Ale nie moje...
Wracaliśmy od 16,15 we środe, Mateusz siadł w Tczewie i miał jazdę paskudną: deszcz, śnieg, zawieja, deszcz ze śniegiem, deszcz i tak przez dobre 200 km. A w Szczecinie - sucho!
Stanęliśmy w Podgajach - tak się nazywa autoport po drodze i tam przeżyłam kosmiczne wręcz zaskoczenie: w ofercie były klasyczne pieczone jabłka! Owinięte folią, ze ściętym czubkiem i z łyżeczką dżemu, podgrzewane przed podaniem...mmmm
środa, 25 lutego 2009
Świeca druga
wtorek, 10 lutego 2009
Ogarek drugi
Jako, że z peerelu wyrosłam, sięgam po nowe metody i dzwonię do szefa. Za godzinę inna pani oddzwania, zapewnia mnie, ze obiad wegetariański będzie czekał i tylko nie rozumie, o co mi z tym lekarzem chodzi - "pani ma pobyt wypoczynkowy". A tak, zgadza się, tak było gdy załatwiałam rezerwację, ale od tej pory przechorowałam potężne przeziębienie i chciałabym na przykład inhalacje. AAAA - inteligentnie odzywa się pani, to ja oddzwonię. I rzeczywiście, po 10 minutach odbieram telefon z zapewnieniem, ze lekarz przyjmie mnie o 8 rano i zabiegi jeszcze tego samego dnia.
Patrzcie ludzie: MOŻNA!
wtorek, 3 lutego 2009
świeca pierwsza
Do rosyjskiego wystartowałam jak rakieta i ... falstart :(
Ale widzę że jeszcze "Tydzień czeski" się nie zakończył i mam szanse!
5 łyżek masła
5 łyżek mąki
1.3 l bulionu warzywnego
30 dag ziemniaków
pasteryzowane kurki
kminek
sól
śmietana
ocet winny
siekany koper
jajko na twardo; zrobić zasmażkę z mąki i masła, wlać bulion, mieszając zagotować, gotować na wolnym ogniu,wrzucić pokrojone ziemniaki, dodać kurki,przyprawić do smaku solą i kminkiem, gotować, aż ziemniaki zmiękną, dodać śmietanę, przyprawić octem, tak żeby był lekko kwaskowaty smak,posypać koperkiem, podawać z cząstkami jajka. Nie bawię się w kurki, zamiast tego dodaję pokruszone grzyby suszone.
Zupa wychodzi bardzo bardzo gęsta, dlatego proponuje do zasmażki dodać połowę mąki.
Nie jadłam jeszcze tej zupy z koperkiem i jajkiem, nie mogę się jakoś zdobyć.
Ten ocet w zupie smakuje bardzo ciekawie, na początku też nie miałam do tego zaufania, ale jest OK.
piątek, 30 stycznia 2009
Ogarek pierwszy
Najwyrazniej przyszedl czas na mojego bloga i tyle