sobota, 22 grudnia 2012

Nieświątecznie

Chocholi taniec trwa od października. Samotna osoba w rodzinie otrzymuje od nas zaproszenie na spędzenie Świąt  z nami. "Ja nie wiem" brzmi odpowiedź. Ponawiamy zaproszenie mniej więcej co dwa tygodnie, mając nadzieje, że w końcu zapadnie jakaś decyzja. Nerwy nam zaczynają puszczać.
No ale jak to, tak zostawić z wizją absolutnie samotnej Wigilii? Więc znowu pytamy i już na początku grudnia otrzymujemy odpowiedź: nie, nie chce mi się nigdzie ruszać ( mieszkamy parędziesiąt kilometrów od siebie).
Ok, nie to nie. Wysyłamy życzenia, prezent.
Telefoniczne podziękowanie za prezent w nieśmiertelnej formule ( ależ po co tyle kłopotu, nie trzeba było, naprawdę) i zawahanie w głosie : nie chcę robić nikomu kłopotu, ale...Wrrr.


Niewykluczone, że w poniedziałek przyda się ten talerz, co zawsze pusty czeka na niespodzianego gościa.

środa, 5 grudnia 2012

Wywołana do tablicy

Asjenka ( http://asjenka.blox.pl/2012/12/zabawa-czesc-druga-i-ostatnia.html) zaprosiła mnie do zabawy. Obiecałam, że odpowiem na blogu. Wczoraj sie nie dało - mój J. miał urodziny i była rodzinna przyjemność :)

Pytania Asi:

1. Zyjesz raczej rano, czy wieczorem?
Teraz już rano. Z wiekiem mi sie przesunęło z sowy na skowronka. No może wróbelka. Bardzo nie lubie wstawać po ciemku, a od czasu jak jestem na emeryturze to moge sobie na te przyjemność pozwalać.
2. Gdy potrzebujesz "dopalacza" czy "poprawiacza nastroju", sięgasz po... 
Książkę! Mam parę ukochanych czytadeł, znanych niemal na pamięć, co zupełnie nie przeszkadza mi wracać i wracać . Czasami po kieliszek - jeden! - demianovki. Albo czereszniovicy. Albo boroviczki - pasuja mi te słowackie trunki.
3. Podróż: w nieznane, czy planowana z przewodnikiem-książkami-atlasami w ręku?
Dziś już z przewodnikiem, GPS, atlasem, z opracowaną wcześniej trasą ( co chcemy zobaczyć) , z zamówionymi noclegami. Niestety, wyrosliśmy z namiotu i autostopu, a co za tym idzie ze swobody jaka daje taki rodzaj podróży. Dzis potrzebny mi pokój z łązienką :( A po powrocie koniecznie opis wycieczki, póki sie pamięta te najsmaczniejsze szczegóły. Wracamy do tych opisów po latach.
4. Potrawa (albo napój) którą przyrządzasz najlepiej. 
Zapraszam na www.kulinarki.eu - przepraszam za taką odpowiedź, ale gotowanie to moja pasja od wieeeeelu lat. Mam wiedzę i umiejętności i tym, co najlepiej robię dzielę się na blogu.
5. Niezapowiedziani goście mile widziani, czy raczej "mój dom to moja twierdza"?
Bywają jeszcze tacy?  
6. Miłe wspomnienie z dzieciństwa. 
Jakoś nie mogę sobie przypomnieć.
7. Jedno miejsce, w którym czujesz się jak w domu. 
Nie umiem odpowiedzieć na to pytanie. Dom jest dom, mój własny, jedyny na świecie. Zawsze  z przyjemnością do niego wracam. Dom, to także mój ukochany - całe życie razem, jakże gdzie indziej mogę się czuć jak w domu?
8. Ty i muzyka. Jaką muzykę byś poleciła innym, czego koniecznie powinni posłuchać? I: czy śpiewasz? Grasz na jakimś instrumencie? 
Moje odkrycie ostatnich lat - koncert skrzypcowy Janaczka w wykonaniu Kulki.
Daaawno temu rodzina  uważała, "że panienka powinna grać na jakimś instrumencie". Los łaskawy oszczędził światu jeszcze jednej niewydarzonej muzyczki. Została mi znajomość nut i przyjemność obcowania z muzyką. Tzw. głosu nie mam, słuchu tyle, żeby nie fałszować dramatycznie, ale - lubie śpiewać :). Oczywiście najlepiej mi to wychodzi w stanie wskazującym. Repertuar mam bogaty, nawet słowa nie kończą mi sie po pierwszej zwrotce. Jedyny mankament - jak już zacznę ( na bazie %) nie mogę skończyć, czy jak mawia moja rodzina : nie można mnie wyłączyć.
9. Zwierzęta. Miałaś - albo masz?
Miałam. Najukochańszą kotkę Agatę, która nastała jako trzymiesięczne kocię 8 marca pewnego roku. Była z nami 17 lat. Czasmi jej duch przemyka sie po mieszkaniu...
Najlepsza, najczulsza niańka i wychowawczyni moich dzieci. Oboje wspominają ją z ogromnym sentymentem. Córka ma dwie kotki : buraskę Reikę ( umaszczona niemal identycznie jak Agata, czyli Reinkarnacja, w skrócie Reika) i Nockę, wcielenie bogini Bastet, oczywiście czarna. Zdecydowanie kotka mojego syna - jedyny człowiek jakiemu pozwala się głaskać.
Ku mojemu ogromnemu żalowi pod koniec życia Agaty nabawiłam się uczulenia na koty. Dziś jest już dobrze, mogę bezkarnie bywać u córki i innych kociarzy. Niestety, nie wezmę kota choć bardzo bym chciała, bo jeśli uczulenie sie odezwie, to co - wyrzucę?
10. Twoja półka z przyprawami. 
Ha! Kocham przyprawy. Przez lata ściągałam je przedziwnymi drogami, dziś jest nieporównanie łatwiej.
Zdecydowanie wolę przyprawy jednorodne, z których sama robię mieszanki wedle potrzeb.
Mam ich całą ścianę, a regułą jest, że nowi goście ( oprowadzani przez  męża, który lubi się pochwalić nie tylko moją biblioteką kulinarną - ponad 500 pozycji)  na widok obfitości słoiczków pytają: czy  ona tego wszystkiego używa?
11. Piszesz blog, bo... 
Pióro mnie swędzi:) A serio -  prowadzę dwa blogi. 'Kulinarki' i 'Świece i ogarki'. Ten pierwszy już wspomniałam dzisiaj. Ten drugi - czasami jest coś, co chcę zanotować, czymś się ze światem podzielić. Często drobiazg, ulotność.
Jeszcze nie haiku, ale już nie dłuuuuga forma.

Aaaalem się naopowiadała:)

PS. Dziś miałam dobre światło, to sfociłam swoje półki z przyprawami, coby gołosłowną nie być: