No ale jak to, tak zostawić z wizją absolutnie samotnej Wigilii? Więc znowu pytamy i już na początku grudnia otrzymujemy odpowiedź: nie, nie chce mi się nigdzie ruszać ( mieszkamy parędziesiąt kilometrów od siebie).
Ok, nie to nie. Wysyłamy życzenia, prezent.
Telefoniczne podziękowanie za prezent w nieśmiertelnej formule ( ależ po co tyle kłopotu, nie trzeba było, naprawdę) i zawahanie w głosie : nie chcę robić nikomu kłopotu, ale...Wrrr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz