wtorek, 14 lipca 2009

Zostawcie mi złudzenia!

Kolejny spektakl operowy w kinie. Dźwięk prima sort, obraz takoż. Jednym z elementów spektaklu ( Rossini: Podróż do Reims) jest przedstawienie teatru marionetek. Wspaniale prowadzone lalki tańczą balet klasyczny, widzimy nawet mistrzowsko poruszających operatorów. I widzę, jak lalki są pozszywane, gdzie maja doczepione druty. Szkoda, przecież tutaj umowność jest konieczna! Ja powinnam wierzyć, że to prawdziwie tancerki robią pas de quatre.
Przy tak ogromnych powiększeniach na ekranie widzę też, że śpiewacy maja peruki. Doskonale uczesane, świetnie założone, niemal idealnie zamaskowane podkładem... tylko że światło się załamuje na siateczce. Że już nie wspomnę o strugach potu na czołach czy paskudnych ostrych zmarszczkach. Z widowni w La Scali ich nie widać, na dużym ekranie, niestety, tak.
A powinnam wierzyć, że wszyscy są młodzi i piękni, że bez wysiłku śpiewają najtrudniejsze, najbardziej karkołomne pasaże i że w tych strojach czują się jak we własnej skórze. Doskonałość ogromnego ekranu obdziera mnie z tych złudzeń. Nie zgadzam się!

piątek, 10 lipca 2009

Gdzie się podziały zapachy?

Właśnie wypłukałam truskawki, pewnie jedne z ostatnich w tym sezonie. Łakomie sięgnęłam po jedną, drugą i rozczarowałam się okrutnie: ani smaku, ani zapachu, ot odrobina kwaśności. Przypomniały mi się wszystkie momenty, w których narzekałam na fakt, że warzywa i owoce mi nie pachną jak trzeba. Nie pachną mi ogórki ( eh, ten aromat pierwszych lutowych ogórków z gumienieckich szklarni) i nie pachnie mi kalafior ( tak, wiem, nie każdy lubi jego zapach). Nie pachną mi szparagi i nie pachną truskawki. Przez wiele lat w drugiej połowie sezonu truskawkowego pojawiało sie stoisko - prawdopodobnie producenckie - które pachniało truskawkami w promieniu kilkunastu metrów. Kolejka po te truskawki zakręcała kilka razy, lekceważąc sąsiednie oferty, tańsze. Pomidory też nie pachną jak powinny, ciekawam co dalej. Czyżby nadeszla epoka "dla oka" tylko?