piątek, 26 marca 2010
Krokusy
Chyba to jest najlepszy z dotychczasowych pomysłów na upiększenie Szczecina : dywan krokusów wyłaniający się każdej wiosny na Jasnych Błoniach. Patrzeć - sama radość!
niedziela, 21 marca 2010
Schizofrenia kulturalna
Scena, na scenie "Fidelio" Beethovena. Trochę śpiewania, trochę, naprawdę niedużo, gadania. Śpiewanie po niemiecku, w języku oryginału, nad sceną (na scrollu) tłumaczenie polskie. Gadanie na scenie po polsku, napisy nad sceną - niemieckie. Soliści polscy i niemieccy. Jak nasi śpiewają po niemiecku - nie wiem; za to jak Niemcy mówią po polsku ... trudno zrozumieć. Schizofrenia.
Moje własne zdziwienie : paru chórzystów pokazuje autentyczne tatuaże na torsach. Stereotyp podpowiada mi, że jak to, żulia śpiewa Beethovena? No właśnie. Stereotyp. Schizofrenia.
Oglądałam spektakl w II obsadzie, tej popremierowej. Bardzo mi się podobał. W małym prowincjonalnym teatrze operowym dobre głosy, dobry chór, dobra orkiestra, dobra scenografia - akurat na miarę możliwości dobre przedstawienie. I dobra publiczność, która szczelnie wypełniła salę nie żałując oklasków.
Moje własne zdziwienie : paru chórzystów pokazuje autentyczne tatuaże na torsach. Stereotyp podpowiada mi, że jak to, żulia śpiewa Beethovena? No właśnie. Stereotyp. Schizofrenia.
Oglądałam spektakl w II obsadzie, tej popremierowej. Bardzo mi się podobał. W małym prowincjonalnym teatrze operowym dobre głosy, dobry chór, dobra orkiestra, dobra scenografia - akurat na miarę możliwości dobre przedstawienie. I dobra publiczność, która szczelnie wypełniła salę nie żałując oklasków.
wtorek, 2 marca 2010
Pigwa i okolice
Znajomość z owocami pigwy ( pigwowca!) zawarłam parę lat temu. W formie pigwówki i owocków pozostałych po zlaniu nalewki. Owocki kandyzowałam, pyszne były potem jako część składowa mazurka cygańskiego. Latem tego roku, w Belgii, dwa razy dokonałam odkrycia smakowego: piwo "La Chouffe" i napój "Kompucza". Obydwa smakowały mi wyjątkowo. Dopiero w domu, szukając informacji zorientowałam się, że i do piwa i do napoju dodano sok z pigwy. Przepadłam na dobre. A tu przyszedł do mnie koszyk owoców pigwowca:) stał sobie na balkonie, bom czasu nie miała, a potem zwyczajnie o nim zapomniałam. Przyszła zima, owoce przemarzły - dokładnie jak w przepisie. Skończyło się na rządku słoiczków z galaretką.
Ku mojej ogromnej radości parę dni temu spotkałam zieloną herbatę z pigwą. Jak mi smakuje!
wtorek, 9 lutego 2010
Pumpernikel
Najlepszy na świecie oczywiście jest "Pumpernikel Adama" z Poznania. Cóż, mieszkam gdzie indziej i jakoś nie widzę w sklepach tych charakterystycznych srebrnych opakowań z granatowym nadrukiem i czerwona pieczęcią.
W ostrym napadzie fazy chlebowej porwałam się na upieczenie własnoręczne pumpernikla. Oczywiście nie jest tak dobry jak produkt Adama, ale zupełnie poprawny. Mąż marudzi, pamiętając specyficzny smak delikatesu. Nic to, Adamowi nie dorównam, ale i tak będę piec!
W ostrym napadzie fazy chlebowej porwałam się na upieczenie własnoręczne pumpernikla. Oczywiście nie jest tak dobry jak produkt Adama, ale zupełnie poprawny. Mąż marudzi, pamiętając specyficzny smak delikatesu. Nic to, Adamowi nie dorównam, ale i tak będę piec!
wtorek, 19 stycznia 2010
Bezpralkowo
Ugotowana jestem pralniczo.Od ośmiu dni remont łazienki wyłączył pralkę i resztę mieszkania z normalnego użytku. Stosy brudów rosną na podłodze w salonie, szuflady pustoszeją. Nawet kiedy pralka wróci do pracy ,to i tak nie ma sensu rozwieszać prania w brudnym, zakurzonym pomieszczeniu. Najpierw trzeba solidnie wysprzątać cały dom...
Idę z walizką do przyjaciółki.Pralka zrobi swoje, my poplotkujemy :) fajnie będzie!
piątek, 1 stycznia 2010
Nie do zabicia
"Nie do zabicia" - powiedział mój syn prezentując pięknie oczyszczony i doskonale działający ręczny młynek do kawy, bodaj siedemdziesięcioletni.
"Nie do zabicia" - pomyślałam sprzątając okruchy z obrusa za pomocą ozdobnej szczotki i szufelki.
Moja stara sprężynowa waga jednak jest "nie do zabicia" - stwierdziłam mściwie zwracając elektroniczny prezent w sklepie, zepsuty po dwóch dniach użytkowania.
Szacun - jak dziś się mawia - dla myśli technicznej i doskonałego wykonawstwa epoki przedelektrycznej i przedelektronicznej.
Nie do zabicia :)
poniedziałek, 7 grudnia 2009
Bo miłość to cygańskie dziecię
Ależ piękny spektakl!
Bylam dziś na "Carmen" - bezpośrednia transmisja z La Scali, otwarcie sezonu ( podobno w Szczecinie sprzedano ponad 1200 biletów, na pewno w Multikinie zajęte były cztery sale).
Rewelacyjna bohaterka - gruzińska śpiewaczka, młoda, duża kobieta, apetyczna , świetna głosowo i aktorsko, no mniód! Fenomenalny don Jose i doskonały Escamillio, czaruś niezwykły, obaj fantastyczni i głosowo i aktorsko, a ich pojedynek w III akcie (poprowadzony w konwencji walki z bykiem) porywający.
Don José: Jonas Kaufmann, Escamillo: Erwin Schrott, Carmen: Anita Rachvelishvili, Micaëla: Adriana Damato.
Jest i łyżka dziegciu: dźwięk przez 7/8 spektaklu byl niedobry, bardzo bardzo niedobry, przesterowane wysokie tony świdrowaly uszy aż do bólu.
Dopiero w polowie III aktu nagle włączono odpowiednia wtyczkę i dźwięk zrobił się jak należy.
Widzowie wychodząc nucili, gwizdali, śpiewali motyw toreadora:
Zabiłem byyka, cóż to dla mnie byk, krew z niego siiika
siku siku sik!
siku siku sik!
Subskrybuj:
Posty (Atom)