czwartek, 15 marca 2012

Młynek

Po latach wiernej służby odmówił współpracy moj ulubiony młynek do pieprzu. Kiedyś wypatrzyłam go w enerdowie; niedrogi był a sprytny: po użyciu stawiało się go mechanizmem do góry - zbędne stały się talerzyki i inne podkładki zbierające pieprzowy pył. No jak mógł mi to zrobić! Trzeba będzie szukać następcy...
Weszliśmy do specjalistycznego sklepu i od razu wyłuszczyłam wymagania: ceramiczny mechanizm i konstrukcja taka, żeby nie brudził stołu po użyciu. W głębi ducha oczekiwałam, że usłyszę odmowę, że takich nie robią...
Ależ robią! Od razu pokazano nam 3 różne modele, a po czwarty pani pobiegła na zaplecze " bo właśnie przyszły i cenę muszę ustalić". Macaliśmy , wybrzydzali, aż pani się pojawiła z tym czwartym. Pan domu krzyknął TEN!, ten mi się podoba.
I poszedł zapłacić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz