poniedziałek, 18 lipca 2011

Banaszak

Koncert na zamkowym dziedzińcu, aura niepewna: koce, parasole, kurtki. Nad estradą dach namiotowy. Średnia wieku słuchaczy - emerycka. Przyszli na swoją młodość, na piosenki Hanny Banaszak. A tu niespodzianka. Tylko jeden stary przebój: "Samba przed rozstaniem" . Parę nowych piosenek, w melancholijnym stylu. I dużo dużo jazzu - brawurowo zaśpiewana partia trąbki z muzyki do filmu "Dzieci Sancheza", świetne wykonanie kompozycji Duke Ellingtona, inne utwory  na głos m.in Michała Urbaniaka - w stylu Urszuli Dudziak. Duży szacunek, Pani B.
Jest na dziedzińcu zamkowym zegar - wybija kwadranse, półgodziny, godziny i stanowi zaskakujący element koncertów. Są wykonawcy, którzy z zegarem współpracują, współgrają. Są i tacy, którzy go "nie słyszą". Tak zachował się klawiszowiec zespołu. W przeciwieństwie do perkusisty, który rewelacyjnie wplótł uderzenia w soją solówkę. W przeciwieństwie do do artystki, która wręcz zwróciła uwagę widowni na dodatkowego wykonawcę.
Szacunek, Pani B.

środa, 13 lipca 2011

Do czego to doszło

Nieseryjne moje dziecko ( na zdjęciu) prowadzi blog. 




Od niedawna. Kolejny. Tym razem po angielsku. Czytam, nawet rozumiem ( a jak nie to od czego translator pffffff :D). Komentuję. Też po angielsku. Niekoniecznie poprawnie, ale jednak. Do czego to doszło!!!!!?????