Obejrzałam właśnie program o Brytyjce , która uczyła powojenną populację wysp dobrego jedzenia. Napisała parę książek o gotowaniu,pokazała parę sposobów na apetyczne podawanie pożywienia i w końcu otworzyła w Londynie sklep z akcesoriami kuchennymi.
Tyle o Elisabeth David.
A jajka? Otóż właśnie w tym programie pokazywano, jak - zgodnie z brytyjskim standardem - oddziela się żółtka od białek : rozbija się jajko nad miseczką, wyrzuca do tejże miseczki jedną część skorupki, drugą, wylewa żółtko na dłoń i pozwala białku spłynąć między palcami.
Moja dusza obruszyła się natychmiast na takie marnotrawstwo - białko do wyrzucenia?